Przejdź do głównej zawartości

St. Ives- scrub


Ten scrub nie był moim odkryciem- poleciła mi go moja ukochana Siostra. Żałuję tylko, że tak długo czekałam żeby go kupić, To jest produkt, którego szukałam. Ma w sobie dużo drobinek, które są na tyle ostre, że zostawiają moją skórę wspaniale gładką, ale przy tym jej nie podrażniają. Stosuję go co drugi dzień przez chwilę delikatnie wmasowując scrub w skórę twarzy, a raz w tygodniu biorę się za to dokładniej i trwa to troszkę dłuzej po czym nakładam maseczkę. Raz podczas choroby odstawiłam scrub na jakiś tydzień (wiecie zatkany, czerwony, obdarty nos i scrub nie wydawały mi się dobrym połączeniem) i wtedy zobaczyłam, że moja cera jest bez życia, zszarzała i 'smutna'. Naprawdę uważam, że ten produkt sprawia, że moja twarz jest promienna :)



Zalety:
-rewelacyjnie wygładza skórę
-przyjemny, delikatny zapach
-wydajny
-dobrze oczyszcza
-ma w sobie dużo drobinek
-skóra po nim wygląda promiennie i zdrowo
-nie wysusza
-nie podrażnia

Wady:
-jak dla mnie nie ma żadnych :)

Moja ocena:
6/6








Komentarze

  1. Przyznam szczerze ze st ives do twarzy nigdy nie uzywalam :-/ ten do skory byl w porzadku ale serca mi nie podbil :-( moze wyprobuje ten do twarzy ;-) skoro tak chwalisz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musi być idealny :) Już wypatrzyłam w nim drobinki - lubię takie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Właśnie koleżanka Kasi prosiła żebym w UK kupiła ten z St.Ives, bo jednak ten z Soraya nie jest tak dobry :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów i jak to zrobiłam? (Duuuużo czytania!)

Do zrobienia posta włosowego zbierałam się od dłuższego czasu. Na początku miałam zamiar pokazać Wam jak wyglądały moje włosy na przestrzeni lat, jednak po przejrzeniu zdjęć i przemyśleniu tematu zrezygnowałam. Jak wspominałam kiedyś na swoim facebookowym profilu, żeby pokazać Wam transformacje moich włosów musiałabym podzielić się sporą ilością prywatnych zdjęć. Nieczęsto zdarzało się robić fotki po farbowaniu czy wizycie u fryzjera, więc pozostały zdjęcia z urlopów/imprez/spotkań, których nie chcę tu pokazywać, bo to byłoby dla mnie przekroczeniem pewnej granicy. Podjęłam decyzję o pokazaniu Wam kilku zdjęć i napisaniu o tym dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru włosów, który wiele osób nazywa mysim blondem. Przy okazji powiem Wam, że ten post siedział w roboczych prawie pół roku.

La Roche-Posay, Effaclar Duo w mojej walce z trądzikiem.

Po raz kolejny długo zwlekałam z podejściem do napisania posta. Jakiś czas temu miałam wielką ochotę pokazać Wam jak zmieniały się moje włosy, ale koniec końców wystraszyłam się dzielenia zdjęciami robionymi w różnych okresach mojego życia. Bałam się, że mogłabym przekroczyć granicę i pokazać zbyt wiele. Temat włosów został odłożony/ zawieszony do odwołania, a ja postanowiłam napisać o kremie Effaclar Duo. Miałam kiedyś sporo zdjęć swojej twarzy pozbawionej makijażu, ale tak zawsze wychodziło, że je kasowałam i uchowały się może cztery z okresu, gdy cera wyglądała nieciekawie. Nie chcę ich wklejać w tym poście i muszę przyznać, że ogólnie ciężko jest mi się nimi dzielić, ale wstawię linka. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi oglądać tego rodzaju 'świństwa', więc pamiętajcie, że klikacie na własną odpowiedzialność ;) Na początek może opowiem Wam pokrótce jak przedstawiały się u mnie trądzikowe przeboje. Miałam mnóstwo zaskórników, wyskakiwały mi bolące gule, a wszystk

Co Was może zaskoczyć po przeprowadzce do Anglii. Moja subiektywna lista angielskich mieszkaniowych dziwactw :)

Kiedyś już wspominałam o tym, że nie mam zamiaru zamykać swojego bloga w kategorii kosmetycznej, jednak wpisów o innej tematyce jest tu jak na lekarstwo. Generalnie nawet nie jestem w stanie powiedzieć Wam dlaczego tak się stało, bo tematów, o których chciałabym napisać jest sporo. Teraz więc już na początku Nowego roku przychodzę do Was z czymś co nazywam 'angielskimi dziwactwami' czyli rzeczami, które mnie zupełnie w Anglii zaskoczyły- jedne wywoływały uśmiech na twarzy, inne nawet po tylu latach w dalszym ciągu mnie irytują. Proszę się nie oburzać, bo dzisiejszy post nie ma na celu wyśmiewania czy krytykowania czegokolwiek. Jestem pewna, że obcokrajowcy przyjeżdżający do Polskich również mogliby stworzyć podobną listę, bo jak wiadomo 'co kraj to obyczaj' i to co dla nas wydaje się czymś oczywistym może zadziwić niejednego przybysza :) Dzisiaj postanowiłam skupić się na dziwactwach mieszkaniowych. 2 krany - jeden z gorącą, drugi z zimną wodą. To jedna z tych